Wielkimi krokami zbliża się wiosna, a to oznacza, że przed nami nie tylko pora wiosennych porządków, ale też pozimowego rachunku sumienia. I zapewne, jak co roku, staniesz przed koniecznością spojrzenia prosto w oczy smutnej prawdzie: po zimie znów przybyło nieco w biodrach, a zeszłoroczne, wakacyjne szorty trafią zapewne na półkę opisaną jako ”założę, jak schudnę”. Tak, na tę samą półkę, na której od lat zalegają ubrania z czasów liceum i studiów.
To nie tak, że Ci nie zależy! Co roku (czasem kilka razy do roku) obiecujesz sobie więcej ćwiczyć i popracować nad złymi nawykami. Po prostu jakoś nie wychodzi. Zwykle nie masz czasu, odpuszczasz wykonanie tego pierwszego kroku, bo akurat masz zbyt dużo na głowie w domu i w pracy, ale już w przyszłym tygodniu pójdziesz na siłownię... No, może w przyszłym tygodniu tylko sprawdzisz, która sala ćwiczeń oferuje najlepszy karnet. Zapiszesz się za dwa tygodnie – nie, za trzy, po wypłacie. Ale po wypłacie „wyskakuje” coś nagłego, co przesuwa plany o kolejny tydzień, miesiąc. I tak na okrągło. I tu rodzi się pytanie, które wydaje się być kluczem do tego, by wytrzymać w postanowieniu o prowadzeniu zdrowego trybu życia – jak zmotywować się do ćwiczeń?
Brak motywacji to zmora naszych czasów. Zasadniczo nie chce nam się nic – ani myśleć, ani się ruszać, a wielu z nas najchętniej leżałoby całymi dniami i przeglądało Instagrama. Dzieje się tak, ponieważ:
„Po prostu zacznij, najlepiej teraz – nie czekaj na lepszy moment” – podpowiadają internetowe influencerki. Jeśli wydaje Ci się, że ta rada jest tak prosta, że aż genialna, to jesteś w błędzie. Przełamanie barier, które tworzymy we własnej głowie, wymaga działań skuteczniejszych niż amatorski coaching. Chcesz coś zmienić w swoim życiu, przejść na zdrowszy tryb, zadbać o siebie? Więc na początek… USIĄDŹ. Zastanów się, co Cię powstrzymuje i jak usunąć te przeszkody. Samodzielnie obalaj te argumenty „przeciw”, którymi najczęściej się usprawiedliwiasz:
Intuicyjna odpowiedź brzmi „dla pięknej sylwetki i możliwości wciśnięcia się w sukienkę w rozmiarze S”. Jeśli uważasz, że to prawda, to zadaj sobie pytanie: czy ten tok rozumowania mnie zmotywował? Czy udało mi się wytrwać w dążeniu do idealnego rozmiaru? No właśnie.
Skupianie się na aspektach wizualnych to raczej słaby motor napędzający. Cel jest odległy, droga niełatwa, a efektów nie zaobserwujesz z dnia na dzień – zanim osiągniesz wymarzoną sylwetkę, sto razy się poddasz. Porównywanie się do zdjęć blogerek fit spowoduje tylko jeszcze większy zawód. Pamiętaj, że te zdjęcia nie są prawdziwe! Wykonuje się je w najkorzystniejszych pozach, pod właściwym kątem i przy odpowiednim oświetleniu, dodatkowo wszelkie mankamenty tuszując filtrami i obróbką graficzną. Podobny efekt może i da Ci chirurg plastyczny, ale na pewno nie ćwiczenia. Naturalne ciało po prostu „tak nie wygląda”.
Możesz natomiast skupić się na korzyściach mniej oczywistych, a o wiele ważniejszych i będących w zasięgu ręki.
Te pozytywne zmiany w Twoim życiu zaczną zachodzić od razu. Długofalowo zauważysz także:
Niech to Cię napędza do działa! A wysportowana figura? Z czasem pojawi się i ona, ale jakie to będzie miało znaczenie wobec poprawy jakości życia i zdrowia? I przede wszystkim – Twojego zadowolenia?
Zacząć tu i teraz wcale nie będzie tak łatwo. Nawet jeśli przerwiesz teraz czytanie i udasz się na przebieżkę po okolicy, wcale nie jest pewne, że uda Ci się powtórzyć taki zryw jutro, pojutrze czy za tydzień. Rutyna codzienności będzie blokowała podobne inicjatywy, a tu przecież potrzebne jest wyrobienie nawyku. Nasz patent to zacząć wprowadzać zmiany w czasie najbliższego urlopu. Oto kilka argumentów:
To co, może w tym roku, zamiast wyrzucać sobie niedotrzymanie sylwestrowych postanowień, spędzisz wakacje nad morzem aktywnie i zdrowo?